Aiguilles d'Arves, Alps

Aiguilles d'Arves, Alps
Copyright: Karol Nienartowicz

środa, 26 lutego 2014

10 podważalnych prawd o podróżowaniu autostopem po Europie

Fort William, Szkocja.
Przyjmijmy jedno – w autostopie nie ma prawd niepodważalnych. Dlatego to co zostało tu napisane, nie wyznacza żelaznych zasad, którymi rządzi się autostop, bo takich zasad nie ma. Wszystko zależy od was i osób, które was wiozą oraz od wszelkich nieprzewidzianych okoliczności, które mogą się po drodze wydarzyć. Nie traktujcie tekstu jako jedynego słusznego głosu na temat autostopu i nie mówcie mi potem, że gówno prawda bo wy mieliście inaczej.
Wszystko co przeczytacie jest sumą własnych doświadczeń podpartych tysiącami kilometrów przejechanych autostopem i wyłącznie subiektywnym punktem widzenia.


1. Na pustych drogach łatwiej złapać


Istnieje taka prosta zasada – im mniejszy ruch tym łatwiej złapać. Im większe zadupie i bardziej podła droga tym większa szansa, że ktoś się zatrzyma. Tam, gdzie jedzie jeden samochód na godzinę istnieje duża szansa, że zatrzyma się on właśnie dla was.

Dlaczego?
Na podrzędnych drogach jeżdżą głównie miejscowi (wożą zwykle na krótkie dystanse), lub turyści (też krótkie trasy, ale istnieje większa szansa na długą podróż). Jedni i drudzy rozumieją potrzeby autostopowiczów, więc jeśli nie są gburami i mają miejsce w samochodzie to was podwiozą. Pod warunkiem, że wy też nie jesteście gburami.

2. Lepiej stać z kartką niż bez 


Łapanie stopa z wielką tablicą z wypisaną nazwą miejscowości lub kraju do którego się udajecie jest dobrym pomysłem, ale ma też złe strony.

Korzyść z kartki jest jasna: wiadomo gdzie jedziecie. Unikacie ciągłego odpowiadania na pytania dokąd to się jedzie i czemu tak daleko. Jeśli spotkacie kierowcę, który jedzie w to samo miejsce to istnieje szansa, że zdecyduje się was zabrać. Jeśli jednak jesteście daleko od celu – np. pod Dortmundem stoicie z kartką 'Barcelona', to wystraszony perspektywą wiezienia gapowiczów przez 1400 km kierowca, przyspieszy, gdy was zobaczy.

Natomiast minus trzymania planszy też jest jasny: wiadomo gdzie jedziecie. Sporo kierowców gna w tym samym kierunku, ale kończą podróż wiele kilometrów wcześniej. Ci często nie zabierają. Bo po co, skoro jadą tylko do Reims, a wy chcecie do Paryża.

3. W biednych krajach łatwiej się łapie 


To prawda, ale tylko częściowa. Kierowcy z biednych krajów są życzliwi i podrzucą nawet jeśli są pijani, mają mało miejsca w aucie, kozę na tylnym siedzeniu, a nawet tylko jedno miejsce – zajmowane akurat przez własny zadek. Zwykle jednak jest problem z załapaniem się na dłuższą jazdę – często są to odcinki od kilku do kilkudziesięciu kilometrów.
Jadąc przez Niemcy, Holandię, Francję czy Skandynawię mamy szanse załapać się na duże odległości pokonane autostradą, a w rejonach gdzie jest rzadka sieć dróg – spore odcinki normalnymi drogami. Niestety często trzeba dłużej postać – ale nie ma reguły. Ci kierowcy oczywiście też są życzliwi, a dodatkowo potrafią wcisnąć nam w rękę 10 euro na bułkę z szynką.


4. Najbogatsi nie biorą autostopowiczów

 
Prawda. Zwykle tłumaczę to tym, że mają małego i zdradza ich żona.

5. Najlepiej stawać przy wyjazdach z miast


W miastach nie ma lepszej opcji jak drogi wyjazdowe. Oczywiście wcale nie muszą być na obrzeżach, bo kto łapał w Paryżu, Madrycie czy Londynie, ten wie co to znaczy dotrzeć na peryferia miasta. A stajemy oczywiście w zatoczkach (mogą być przystanki), wyjazdach ze stacji i makdonaldów – generalnie w każdym miejscu, gdzie dobrze nas widać i jest kilkadziesiąt metrów do zatrzymania. Lepiej nie stawać tam gdzie nie ma zatoczek lub zjazdów, gdzie są linie ciągłe, zakazy zatrzymywania i autostrady – można mieć problemy z policją. W najlepszym wypadku pogonią i pogrożą palcem, a w skrajnym mogą zacząć się czepiać, rozdawać mandaty i mówić brzydkie wyrazy.

Francja

6. Sprawdzone metody na trudne miejsca 


Bywa, że stoimy w dobrym miejscu, przy dobrej drodze, w dobrej pogodzie, a mimo to wszyscy patrzą na nas jak na romskie dzieci. Mija godzina, druga – czasem więcej – i nic. Najlepszym sposobem jest po prostu zmiana miejsca. Zawsze działa. Jak na nowym miejscu nie złapiemy nic przez 15-20 min., zmieniamy ponownie. Czasem starczy podejść 100-200 m dalej i szczęście się uśmiecha. Żeby się nie udało po zmianie miejsca to naprawdę trzeba mieć albo pecha, albo wyjątkowo nie wzbudzającą zaufania twarz.

7. Lepiej tirem niż osobówką 


Wiadomo, tym co pierwsze się zatrzyma.

Z tirami jest jeden poważny problem – mają tylko jedno miejsce przeznaczone dla zmiennika. Jeśli podróżujemy samotnie – jest to dla nas idealne rozwiązanie. Ale babcie zawsze powtarzają, żeby nie łapać stopa w pojedynkę, więc zwykle jeździmy stadem. Idealna opcja to podróż w 2 osoby, ale kierowca tira może przez nas mieć nieprzyjemności na granicy, przy wjeździe na prom (trzeba mieć przepustkę na tyle osób ile jest w kabinie), przy kontroli policyjnej, itp. Ale wciąż jeszcze wielu tirowców zabiera autostopowiczów i sadza trzecią osobę na łóżku, które jest z tyłu kabiny. Plusem takiego rozwiązania jest możliwość ułożenia się do spania za zgodą, a czasem nawet za namową kierowcy. Do korzyści należą też świetne widoki zza wielkiej szyby zawieszonej wysoko ponad szosą. Można sobie z takim kierowcą również ciekawie pogadać o życiu na ciężarówce – każdy z nich ma też bogaty zestaw bardzo ciekawych historyjek z różnych stron świata, a że zwykle jeżdżą sami, to z chęcią dzielą się nimi z nami autostopowiczami. Ponadto zdarzają się bonusy – nocą pozwalają korzystać ze swojego łóżka, na promie można załapać się na darmowy obiad z deserem, zrobią nam kawę czy coś do jedzenia.

 
Minusy to wolne tempo jazdy – nie więcej niż 90-100km/h, a czasem – przy pełnym ładunku – do 50 km/h., oraz obowiązkowe przerwy w pracy kierowcy. Zwłaszcza to ostatnie może być denerwujące, bo jeśli nie dogadamy się wcześniej z tirowcem, możemy utknąć na zatłoczonym parkingu 50 km od celu.
Plusy jazdy osobówką są jasne – szybka jazda, nieraz większy komfort, brak przerw, a czasem – jak kierowca jest wyjątkowo uprzejmy – zboczy ze swojej trasy, by podwieźć nas tam gdzie chcemy.

8. Autostrady nie lubią się z autostopem 


Autostrady to zmora ale i zbawienie dla autostopowiczów. Jazda autostradą ma jedną wielką zaletę, która przyćmiewa wady: jedzie się szybko i najczęściej duże odcinki, więc to rozwiązanie najlepiej się sprawdza, kiedy chcemy szybko przejechać większą trasę, przeciąć jakiś kraj.
Reszta to niestety minusy.

-Na autostradzie obowiązuje zakaz łapania stopa. Można to robić wyłącznie na drogach dojazdowych do autostrad oraz na stacjach benzynowych i restach. Przymyka się oko jeszcze za bramkami opłat, gdzie droga jest szeroka, a ruch powolny. W każdej innej sytuacji policja i służby drogowe gonią autostopowiczów za każdym razem gdy staną na drodze.

-Ludzie pędzą i zwykle niechętnie się zatrzymują.

-Trzeba dobrze się dogadywać z kierowcą co do trasy którą jedzie i najlepiej samemu posiadać mapę z naniesionymi stacjami, by wskazać mu gdzie ma nas wysadzić, abyśmy nie skończyli podróży na zadupiastym parkingu, lub, jeszcze gorzej, w centrum miasta, z którego nie będzie jak się wydostać.

-zdarza się konkurencja przy wyjazdach ze stacji – inni autostopowicze, którzy sępią na to samo co my.

Aby sprawnie jeździć po autostradzie należy ustawiać się zwykle przy wyjeździe ze stacji lub restu, a jadąc pilnować swojej trasy i miejsca wysiadki – najlepiej kilka razy powtórzyć kierowcy (jeśli jest cudzoziemcem) i pokazać palcem na mapie, aby pomachał głową, że zakodował. Ewentualny nocleg zwykle wypada pod chmurką.

9. Warto dbać o bezpieczeństwo


Nie jeździć samemu.

W razie gdy coś nam się nie spodoba poprosić o zatrzymanie.

Gdy jeździmy w parze bezpieczniej nie rozdzielać się np. na dwa samochody. Robić to tylko w ostateczności.

Mieć w kieszeni lub innym dogodnym miejscu gaz łzawiący – na wszelki wypadek.

Przy wyjściu do toalety zabierać cenne rzeczy (aparat, pieniądze, dokumenty) zawsze ze sobą, najlepiej wtedy się rozdzielić – jeden zostaje gdzieś blisko auta, drugi idzie za potrzebą.

Pilnować swoich rzeczy i przy wsiadaniu i wysiadaniu sprawdzać czy wszystko jest.

10. Tego nie lubią autostopowicze


Centrów miast

Kierowców erotomanów

Przerw

Deszczu

Upałów powyżej 35 stopni

Kierowców beemek, mercedesów i aut dwuosobowych, bo nie biorą

Na promie wiozącym kilkaset tirów z Dover (ENG) do Calais (F).

Macie podobne spostrzeżenia i uwagi? Podzielcie się ze mną w komentarzach. Umieram z ciekawości!

21 komentarzy:

  1. Kiedys łapałem stopa w Lubaniu, po dwóch godzinach i trzykrotnej zmianie miejsca zdecydowałem jednak wyruszyć pieszo. Oczywiście idąc zatrzymywałem się na kilka minut w dogodnych miejscach aby dać szanse ludzkiej dobroci, ale nic z tego. Chyba mam wyjątkowo nie wzbudzającą zaufania twarz. Przez cały dzień nie zatrzymał sie żaden litościwy kierowca.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja powiem z drugiej strony -> ja zazwyczaj biore autostopowiczow, jesli nie wygladaja jak menele, ale problem z autostopowiczami jest taki ze bardzo czesto - 50% przypadkow - staja tak ze nie ma jak sie zatrzymac. Zdarza sie czesto autostopowicz przed rondem na przyklad :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie boisz się, że mimo schludnego i miłego wyglądu ktoś może okazać się nieuczciwym człowiekiem? Ja bym się bała, ja nawet kobiet się boję - chyba zwłaszcza kobiet - są czasem gorsze od mężczyzn.

      Usuń
    2. Hmmm... nie wiem :) z zasady ufam ludziom, jesli chodzi o ludzi ktorzy wygladaja jak menele, to nie dlatego ze sie ich boje, tylko dlatego ze naprawde nie chce spedzic nastepnych paru godzin w aucie z kims od kogo czuc mocz, a i tak sie zdarzalo :)

      Nie wiem, nie polecam samotno jezdzacym kobietom zabieranie ludzi na stopa, aczkolwiek nigdy nie mialem zlych doswiadczen :) raz dziewczyna sie obrazila ze nie chce mi sie wjechac w miasto aby odwiezc ja pod dom i trzasnela drzwiami ! ot co ;)

      Usuń
    3. Może liczyła że dasz się zaprosić na herbatę ;)

      Usuń
  3. Dawno temu, w czasach liceum bywało że jeździłyśmy z koleżanką ze szkoły do domu stopem, zazwyczaj zatrzymywały się tiry (miasto przygraniczne). Raz jeden miałyśmy obie pietra gdy w środku lasu kierowca zaczął zwalniać. Po zatrzymaniu się samochodu zobaczyłyśmy, że za nami jechał inny samochód - wyobraź sobie naszą panikę. Okazało się jednak, że Tir zgubił tablicę rejestracyjną i ten ktoś z tyłu nadrobił kilka km by ją oddać, "gonił" nas maluszkiem błyskając światłami :)
    To był ostatni raz jak jechałam stopem, stres był niewyobrażalny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było zapytać: "panie tirowcu, nie chce pan nam przypadkiem zrobić krzywdy?" :-)

      Usuń
  4. Kurczę, powiem Ci, że w niektórych kwestiach mam inne doświadczenia... "Na pustych drogach łatwiej złapać", na Słowacji i Słowenii to była katorga. Nieraz w ciągu godziny jechało może 5-8 samochodów i trzeba było czekać po parę męczących godzin i nikt się nie zatrzymał. Sam fakt podróżowania po wschodniej Słowacji był dla mnie tragedią logistyczną, podobnie Włochy. Za to świetnie wspominam Francję.
    Dla mnie bardzo ważny jest kontakt wzrokowy z kierowcą. Uważam, że trzeba patrzyć mu w oczy (o ile się da), uśmiechnąć się albo zrobić maślane oczy, a nie stać jak kołek patrząc w dal. Niech kierowca poczuje się zauważony!
    Co do środków bezpieczeństwa to na pewno masz rację. Mi zdarzało się mieć przygotowanego SMSa ratunkowego, gdzie miałem wpisany gotowy tekst, że coś się stało, a po wejściu do samochodu dopisywałem numer rejestracyjny. W razie... hm, porwania, mogłem go od razu wysłać. Jednak z natury jestem ufny i zakładam, że ludzie nie mają złych zamiarów. Odnośnieinnych moich spostrzeżeń autostopowych zapraszam do artykułu: http://gameplay.pl/news.asp?ID=82636 (jeśli nie zgadzasz się na umieszczenie go w komentarzach to proszę, usuń).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SMS ratunkowy - dzięki za wskazówkę :)

      Usuń
    2. Oczywiście jak pisałem, nie ma pewnych rozwiązań.
      We Włoszech jest podobno prawny zakaz łapania stopa w ogóle. I z tego co się orientuję to chyba jedyny taki kraj w Europie. Bardzo nędzne doświadczenia wyniosłem też z Austrii, bo wyjazd z Wiednia to rekord mojego stania - 7h.
      O dziwo tyle samo stałem na Węgrzech - w kraju, gdzie łatwo się łapie. Na stacji koło Szeged spędziłem też 7h próbując złapać stopa do Belgradu. Trafiliśmy wówczas rekordowe upały, podobno największe od ćwierćwiecza.

      Co do bezpieczeństwa, to nie zdarzyły mi się przykre sytuacje. Parę razy bałem się, że kierowca zażąda kasy, ale nic takiego nie miało miejsca. W Anglii zostawiłem na kilkanaście minut dziewczynę w tirze z podstarzałym Turkiem i ten bardzo chciał ją pocałować :)

      Usuń
    3. Nie, nie ma prawnie zabronionego łapania stopa we Włoszech. To był jedyny raz, kiedy policja się nami zainteresowała, owszem, ale sprawdzili nam dokumenty, spisali dane i pojechali. Bez żadnego ostrzegania, że nie można i tak dalej. Ludzie tam się boją się zabierać autostopowiczów, bo obawiają się obcokrajowców i mafii. Tak przynajmniej nam powiedziała jedna dziewczyna we Włoszech (nie Włoszka). Zanim nas wpuściła do samochodu zapytała czy mamy broń ;) Potem opowiedziała o tych obawach i że jeśli jej chłopak (Włoch) dowiedział się o tym, że nas zabrała, byłoby nieprzyjemnie.
      7 godzin. Robi wrażenie! Mój chyba na Słowenii w Alpach Julijskich, kilka godzin. Raz też łapiąc stopa szedłem non stop, przeszedłem dwadzieścia kilka kilometrów zanim ktoś się zatrzymał.

      Taka dola autostopowicza :) Czasem przeklina się, że nigdy więcej, a potem mija trochę czasu i znów gdzieś ciągnie.

      Usuń
    4. To ciekawe z tymi Włochami, bo czytałem o tym zakazie i słyszałem od ludzi, chyba, że są to powtarzane z ust do ust plotki. Słyszałem, że podobno można stać i po 12h w niektórych miastach.
      W Słowenii nie łapałem, bo wraz z kolegą sami byliśmy zmotoryzowani i to my zabraliśmy gapowiczów - z Mojstrany do Bledu.

      Usuń
    5. Nie, to nie byliśmy my. Właśnie na tej felernej drodze po paru godzinach udało nam się złapać Polaków i dojechać z nimi do Krakowa :)

      Usuń
    6. To jest głupota z Włochami, bo jak sam autor napisał - na autostradach nie wolno nigdzie ;)
      Szeged - grrr, nienawidzę, utknąłem chyba na tej samej stacji w maju ;/

      Usuń
  5. Z doświadczenia z młodych lat mogę dodać - jeżeli jest się harcerzem, to podróżowanie w mundurze także znacząco zwiększa szanse na to, że ktoś się zatrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  6. A w Rumunii autostopowicze płacą za podwiezienie - chyba jedyny taki kraj w Europie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, stop zastępuje u nich, często kiepsko kursującą, komunikację zbiorową. Jeździłem po Rumunii i jako autostopowicz i jako biorący na stopa. Kiedyś wieźliśmy dzieciaka do szkoły - 30 km, i przy wysiadaniu chciał nam dać kase. Wyśmialiśmy go i powiedzieliśmy, żeby kupił sobie za te drobniaki batona.

      Usuń
  7. JA JEŹDZIŁEM AUTOSTOPEM WÓWCZAS, KIEDY TO BYŁ PRAWDZIWY ZORGANIZOWANY PROCEDER. Książeczka kosztowała 40 złotych, byłeś zarejestrowany z nazwiska i numeru książeczki. Kierowcy dawało się wydrukowane w niej kupony na przejechane kilometry (było ich na 2000). Jak dobrze zbierał, mógł nawet "syrenę" wygrać. Raz jechaliśmy z Gdańska do Opola w 36 osób na pace "Żubra". Po 8 godzinach bezproduktywnego stania koło Tczewa, wreszcie jakiś zaczął brać. Zebrał wszystkich co jak my stali na tej trasie. Rano byliśmy za Wrocławiem, gdzie zaczęli się wszyscy rozjeżdżać w swoje kierunki. Gościu jechał z Gdyni do Krapkowic po buty. Te kupony miały swoje znaczenie: jak narobiłeś gnoju - byłeś do ustalenia. Z drugiej strony były przypadki, że kierowca sam narobił gnoju i zgonił to na autostopowiczów (niewinnych) co ich kupony miał zebrane. Osobówki zazwyczaj nie brały kuponów, ale też rzadko brały na stopa. Z kolei jazda takim Starem czy Żubrem przez 8-10 godzin to była makabra. Hałas 100 dB, trzęsiawka, no i ból gardła jak się trafiło na gadatliwego kierowce. Po prostu próby przekrzyczenia samochodu tak się kończyły. O TIR-ach nie słyszał wtedy nikt. O podróżach za granicę takoż nawet nie marzyło się. Mógłbym solidną książkę napisać z kilkuletnich doświadczeń. Tyle, że tego teraz prawie nikt nie pokuma. Inne czasy, inni ludzie, inne pojazdy. Po porostu inny świat. To było zaledwie 50 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny artykuł.
    Ja podróżuję z dziewczyną, dotąd tylko po Polsce, rekord stania to osiem godzin, w Kraśniku nieopodal Lublina, w którym to wylądowaliśmy nieopatrznie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że było już późno kiedy zaczynaliśmy łapać. Drugi wynik to 4 godziny w okolicach Konina, niewdzięczne tereny. Ponadto jeszcze kilka sytuacji kiedy to łapaliśmy dwie godziny, ale generalnie idzie sprawnie, raz, nad morzem, (a pochodzimy z Zagłębia Dąbrowskiego) zdarzyło się, że dwóch chłopaków zatrzymało się nam w momencie, kiedy jeszcze nie zaczęliśmy łapać, dopiero pisaliśmy na kartonie, a oni: "Nieważne, gdzie jedziecie, bierzemy Was". ;)
    Za dwa tygodnie wybieramy się w Europę i nie możemy się zdecydować - Włochy, Francja czy Hiszpania. Może ktoś może się wypowiedzieć, podzielić opinią, doradzić? =) Pozdrawiamy, Baj i Maj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne rady! :) Przyznam, że nigdy nie jechałam autostopem, ale teraz tym bardziej bym się nie zdecydowałam na taką podróż. Nawet we dwójkę - za dużo filmów się naoglądałam ;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj - zostaw ślad po swojej obecności. Dziękuję.

Zobacz także