|
Sgùrr nan Gillean |
Sgùrr nan Gillean
zupełnie nie przypomina łagodnych wzgórz, z którymi kojarzona
jest Szkocja. Ciemne skały ostro strzelające w niebo i ponure
wąwozy bardziej przywodzą krajobraz Wysokich Tatr, z tą różnicą,
że to samo środowisko jest tutaj o 1500 m niżej.
Podczas pobytu na Isle of
Skye nie mogliśmy ominąć niewielkiego pasma górskiego Cuillin
Hills, które zaczyna się w Sligachan – miejscu, gdzie szosa A87 z
Invergarry do Uig tworzy gwałtowne kolano. Przy zakręcie znajduje
się kemping i stoi hotel. Omijając obie atrakcje szerokim łukiem
przeszliśmy przez mostek do miejsca, gdzie rusza droga w Cuillins –
jak doszliśmy do wniosku później, najładniejsze góry w których
byliśmy w Szkocji.
|
Droga w kierunku Loch Scavaig. We mgle szczyt Sgùrr nan Gillean. |
Szlak, który startuje spod hotelu doprowadza do
brzegu morskiego – to odległość tylko 10 km, czyli około 2
godziny marszu. Warto przebyć tę trasę, bo doprowadza do jednego z
najpiękniejszych miejsc wyspy Skye – Loch Scavaig, zatoki
otoczonej śmiałymi skalnymi szczytami. Ale my nie dotarliśmy aż
tak daleko, obierając inny cel. Zboczyliśmy z drogi po ok 2
kilometrach, kierując się w stronę dobrze widocznej z szosy A87
skalistej piramidy Sgùrr nan Gillean.
|
Szkocja, Isle of Skye, Cuillin Hills. Źródło mapy: google |
Bez żadnej choćby
najbardziej podłej ścieżki, przez głębokie trawy i miękkie
podmokłe podłoże, udaliśmy się w kierunku wyraźnego progu,
który widzieliśmy jeszcze z ulicy. Tam planujemy rozbić namiot.
Całkiem szeroką River Sligachan przekroczyliśmy bez ściągania
butów. Od ponad tygodnia prawie nie było deszczu, więc poziom wody
jest wyjątkowo niski, w związku z czym przeskoczyliśmy po
kamieniach i wodzie ledwie kilkucentymetrowej głębokości, mocząc
jedynie podeszwy. Idziemy znów po miękkim – torfowiskach i
wrzosowiskach, które są charakterystyczne dla całego obszaru Gór
Kaledońskich, dlatego wciąż musimy patrzeć pod nogi, by nie wleźć
w półmetrowe błoto lub młakę. Jeszcze tylko krótkie strome
podejście i dosapaliśmy na wspomniany próg. Tu mała
niespodzianka. Znalezienie kawałka płaskiej, suchej i osłoniętej
od wiatru przestrzeni okazało się nie lada wyzwaniem i zajęło
dość dużo czasu. Po przedreptaniu sporej przestrzeni w końcu
zlokalizowaliśmy niewielkie plateau, na którym było stosunkowo
równo i sucho. Rozbiliśmy namiot jeszcze nim zapadła ciemność.
Sprzed namiotu widzimy groźnie wyglądający strzelisty wierzchołek
Sgùrr nan Gillean, który kusi mnie do wejścia, bo znajduje się
zupełnie blisko. Miejsce jest rewelacyjne, panorama obejmuje znaczną
część Cuillins. Powyżej namiotu falują na wietrze dwa niewielkie
jeziorka, w których dumnie odbijają się śmiałe szczyty gór.
|
Mój namiot w Cuillin Hills |
Rano
kilkukrotnie budziłem się sprawdzając pogodę, ale wciąż było
wietrznie i pochmurno. Prognozy zapewniały o szybkim załamaniu
pogody, ale tutaj, jakby na złość pogodynkom, wyszło słońce i
wypogodziło się - przynajmniej na jakiś czas. Wykorzystałem ten
moment i o 11 wyszedłem w kierunku wierzchołka Sgùrr nan Gillean.
|
W drodze na widoczny w głębi szczyt |
Góra mimo groźnego tatrzańskiego wyglądu jest niewysoka –
mierzy 964 m (3,163 ft) i jest jednym z jedenastu wierzchołków w
Cuillins, które lokalsi określają mianem Munro –
samodzielnego szczytu powyżej 3000 stóp (914.4 m). Nazwa
wywodzi się od nazwiska szkockiego mountaineera
Sir Hugh
Munro, który jako pierwszy opublikował listę tych szczytów w 1891
r. Najbardziej znanym
Munro w Szkocji jest
oczywiście najwyższy Ben Nevis. W 2012 r. Scottish Mountaineering
Club opublikował nową tabelę Munros,
która liczy 282 wierzchołki główne i 227 bocznych. Nazwa góry w
języku gaelickim (w Szkocji wciąż jest jeszcze kilkadziesiąt
tysięcy osób, które się nim posługują, głównie w Highland,
Isle of Skye i Hebrydach Zewnętrznych – gdzie językiem gaelickim
włada ponad 70% ludności) znaczy Peak of the young men,
Szczyt młodego mężczyzny.
Sgùrr nan Gillean zbudowany jest ze skał wulkanicznych, w których
przeważają bazalty i gabro.
|
Ludzi nie spotkałem żadnych, ale i tak nie byłem w górach sam |
W związku z możliwością
pogorszenia pogody nie miałem ciśnienia, by stanąć na Knight's
Peak – najwyższym kamieniu tego masywu. Ledwo widoczną, urywającą
się co jakiś czas ścieżką przemierzyłem skalny grzebień i
wśród płochliwych owiec dotarłem pod szczytowe turnie. Gdy
postawiłem stopę na stromych piargach, które prowadzą do podstawy
ściany, szczyt spowijała już mgła. Droga w skalnym terenie we
mgle i silnym wietrze przywołała głos rozsądku i zawróciłem. W
górach nie było tego dnia nikogo, więc nawet nie mógłbym
podczepić się do jakiejś obcej ekipy, która zna drogę.
|
Wąwóz wyżłobiony w skałach przez płynącą wodę. Widoczne na zdjęciu szczyty to (od lewej): Sgùrr nan Gillean, Am
Bhasteir, Sgùrr a' Bhasteir i Meall Odhar. |
|
Niepozorny strumyczek |
Wracając zszedłem
jeszcze po wodę do dużego strumienia biorącego początek ze źródeł
w kotle pod szczytem. To miejsce robi wrażenie i jest warte kilku
słów. Mroczny kocioł zamyka od zachodu jakby niewielka dolinka
wisząca, wcięta w posępną grań innego Munro - Am
Basteir (934 m; 3,064 ft). Na płaskim trawiastym dnie doliny
rozlewa się niewielki stawek Loch a' Bhasteir - idealne miejsce do
rozbicia namiotu w niezwykle malowniczej scenerii, choć może to już
tylko moje spaczenie, że w każdym miejscu szukam kawałka gdzie
zmieściłbym namiot. Rzeczka spada dalej malowniczymi kaskadami i
wcina się wąskim wąwozem w skały, które opadają pionowymi
ścianami o blisko 100 metrowej wysokości. Ten fragment gór Cuillin
był sprzed naszego namiotu niewidoczny, dlatego moje zaskoczenie
było ogromne, gdy niczego się nie spodziewając wesoło podszedłem
do krawędzi skalnego grzebienia i naraz się cofnąłem przed ciemną
skalną czeluścią, w dole której szemrze niewidoczny stąd
strumień. Sam wierzchołek Am Basteir też jest warty uwagi. W
tłumaczeniu z gaelickiego jego nazwa znaczy tyle co The
executioner - Egzekutor.
Zębata grań szczytowa ma kształt skalnego ostrza, zaś samotna
skała widoczna po zachodniej stronie ma być według legend zębem
samego egzekutora. Brnąc dalej w podaniach dodam od siebie, że
skalista szczelina, którą płynie strumień mogłaby być rzazem
wyrżniętym ogromną piłą przez wściekłego Egzekutora.
Pole dla wyobraźni jest szerokie.
Teren gór Cuillin jest
jednym z najcenniejszych obszarów przyrodniczych w całej Wielkiej Brytanii, z
czego nie zdaje sobie sprawy wielu odwiedzających ten teren.
Swoje gniazda mu tutaj 8 par orła przedniego – jednego z
najbardziej majestatycznych ptaków na świecie. Ponadto ptactwo
reprezentują tu między innymi: kwokacz,
sokół drzemlik,
Z
flory występują głównie rośliny charakterystyczne dla
terenów podmokłych: mech torfowiec, owadożerne: rosiczka
okrągłolistna i tłustosz, a także skalnica nakrapiana i inne.
|
Jedna z wielu niespodzianek podczas marszu bez szlaków i dróg po torfowiskach. Rów wypełniony wodą o długości kilkuset metrów i głębokości, którą trudno oszacować, bo dna nie widać. Nie było szans na obejście tego - trzeba było przeskoczyć. |
|
Niskie chmury to w Szkocji Standard. |
|
Jedno w dziesiątek, jeśli nie setek, jezior w górach Cuillin. To jeden z bardziej charakterystycznych elementów tego krajobrazu. Ogromna ilość jezior i bogata flora porastająca brzegi tworzy cenny przyrodniczo obszar. |
|
Zmienna pogoda to charakterystyczna cecha naszego wypadu w Cuillin Hills. W ciągu jednego dnia kilkakrotnie świeciło słońce i padał deszcz. |
|
W miejscu widocznym na zdjęciu znalazłem całe skupiska owadożernej rosiczki okrągłolistnej. Ponadto występują tutaj inne rośliny charakterystyczne dla terenów podmokłych: mech torfowiec i tłustosz. |
|
Mapa okolic Sgurr nan Gillean. Źródło mapy: http://www.streetmap.co.uk |
Przepiękne tereny i jak zawsze zachwycające zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńByłeś może w walijskich górach? Podobne, ale inne niż Szkockie. Tak trochę paradoksalnie :)
OdpowiedzUsuńNie byłem w ogóle w Walii, Następnym razem pojadę.
UsuńOszałamiające zdjęcia! Brakuje mi tylko ruin jakiegoś zamku ;)
OdpowiedzUsuń