Każdy kto dużo fotografuje w plenerze
doświadczył trudnych warunków pogodowych, które narażają
delikatne cyfrowe sprzęty na niebezpieczeństwo awarii. Nie jest
tajemnicą, że najciekawsze fotografie pejzażowe powstają w
zmiennej aurze: wilgoci, mgle, kurzu, w gęstym śniegu. Efekty pracy
w takich warunkach zauważyłem już po kilku miesiącach używania
aparatu – otarcia, zabrudzona matryca, paprochy w wizjerze i
optyce. Dotychczas fotografowałem amatorską lustrzanką Sony Alpha
a100 z obiektywem Tamron SP AF 17-50 mm f/2.8 XR Di II VC. Ten zestaw
towarzyszył mi przez okres 6 lat, kiedy doskonaliłem warsztat i
dojrzewałem do przesiadki na aparat z wyższej półki, który
wyeliminuje niedoskonałości techniki z moich zdjęć i pozwoli na
jeszcze lepsze efekty. Myśląc perspektywicznie postanowiłem
zainteresować się sprzętem przygotowanym specjalnie do pracy
pejzażysty.
Canon EOS 5D Mark II to konstrukcja,
która obrosła już legendą właśnie wśród fotografów
pejzażystów. Następca modelu 5D cieszy się oczywiście
powszechnym uznaniem, ale największą estymą obdarzają go chyba
właśnie fotografowie plenerowi. Dzięki swoim parametrom
technicznym i konstrukcji aparat świetnie sprawdza się w
ekstremalnych warunkach, a jego wykonanie gwarantuje komfort pracy
przez lata. Zaufali tej konstrukcji zawodowcy organizujący wyprawy
fotograficzne do Patagonii, Toskanii czy na Islandię tacy jak:
Xavier Jamonet, Vincent Favre i Alexandre Deschaumes. Zaufałem także
i ja.
Tekst podzieliłem na osiem części,
gdzie omówione zostaną poszczególne cechy sprzętu i doświadczenia
związane z jego półroczną eksploatacją. W związku z tym, że
aparat został zakupiony pod koniec 2012 roku, zdjęcia nim wykonane
przedstawiają przeważnie krajobraz zimowy.
1.
Specyfikacja
Wśród głównych zalet aparatu
producent podkreśla przede wszystkim:
- Pełnoklatkową matrycę CMOS o rozdzielczości 21,1 megapiksela
- Zakres ISO do 25 600
- Możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD (1080, 30 kl./s)
- Ekran LCD o przekątnej 3,0” i rozdzielczości VGA z podglądem Live View
- Prędkość do 3,9 kl./s w formacie JPEG aż do zapełnienia karty
- 9-punktowy system AF (z 6 wspomagającymi punktami AF)
- Kompatybilność z cała gamą wysokiej klasy obiektywów Canon
- Jasny wizjer pokrywający 98 % fotografowanej sceny
2.
Pierwsze wrażenie, czyli wygląd, waga i jakość wykonania
Wziąłem w dłoń gustownie
zaprojektowane, ciężkie pudełko. Wewnątrz znajduje się wszystko
co powinno – instrukcja w kilku językach, kable, akumulator oraz
sam aparat, zawinięty w miękką gąbkę. Opakowanie jest twarde i
nie ma szans na przypadkowe uszkodzenie sprzętu.
Już na pierwszy rzut oka aparat
wygląda bardzo solidnie. Body wykonano ze stopu magnezu o matowej
fakturze, który uzupełniony jest plastikowymi elementami na ściance
bocznej i u podstawy. Grip i tylna ścianka aparatu oklejone są
antypoślizgową gumą, która dobrze spełnia swoją funkcję.
Porowaty materiał dość łatwo się brudzi, ale nie ma problemu z
jego czyszczeniem. Jeżeli pojawiają się jakieś zabrudzenia –
wszystko schodzi po przetarciu wacikiem ze spirytusem.
Plastikowe pokrywy przy komorze karty
CF i przy komorze baterii uszczelniane są miękkimi gąbkopodobnymi
uszczelkami, które wyglądają bardzo słabo i chyba lepiej, gdyby
producent zastąpił je gumą. Po kilku miesiącach użytkowania
aparatu dostało się tam kilka paprochów, ale tragedii nie ma.
Gorzej sprawa może wyglądać kiedy wślizgnie się tam woda, ale
jak dotąd nie zdarzyło się to. Same pokrywy chodzą luźno (chyba
nawet zbyt luźno – tu Canon również mógł się bardziej
postarać), ale jednocześnie wyglądają na dobrze spasowane z
resztą obudowy.
Aparat jest duży i ciężki (samo body
waży 810 g), dzięki czemu dobrze trzyma się go w dłoniach. Mając
w rękach ciężki aparat czuję się pewnie. Waga jest wyraźnie
odczuwalna, kiedy cały sprzęt noszę na plecach przez wiele
kilometrów. Fotografuję prawie wyłącznie w górach, gdzie każdy
kilogram ma znaczenie. Kiedy dodam do Canona zamienne obiektywy,
stabilny statyw i akcesoria niezbędne w plenerze mój bagaż waży
ponad 7 kg. Duża waga zbytnio mi nie przeszkadza, bo wiadomo, że
ciężar wpływa także na stabilność aparatu kiedy jest
przymocowany do statywu. Dzięki temu naświetlanie długich
ekspozycji nie sprawia żadnych problemów, a zdjęcia są ostre i
wyraziste.
Wygląd aparatu sprawia świetne
wrażenie i bardzo mi odpowiada. Cała konstrukcja jest elegancka, a
dominujący czarny kolor dodaje należytej powagi. Niewielka ilość
jasnych elementów, wśród których wyraźniej wybija się tylko
napis Canon, ma na to decydujący wpływ.
Zupełnie niezrozumiałym
niedociągnięciem jest brak zaślepki na mocowanie lampy Speedlite,
które bardzo łatwo się brudzi. Niestety ten drobny element trzeba
dokupić osobno. Z zewnętrznej lampy korzystam sporadycznie
(wyłącznie we wnętrzach, gdzie nie ma warunków rozstawienia
statywu), więc gorąca stopka jest prawie zawsze pusta, i niestety
brudna...
Duży ekran LCD o przekątnej 3 cali i
jakości VGA zapewnia wysoki komfort pracy. Dodatkowo na górnej
ścianie aparatu znajduje się monochromatyczny wyświetlacz służący
do wyświetlania informacji o parametrach ekspozycji i ustawieniach
aparatu, co w sprzęcie tej klasy jest standardem. O działaniu
wyświetlaczy można wypowiadać się tylko w pozytywach. Oczywiście
na ekran LCD dobrze dokupić folię ochronną, nie tylko w celu
ochrony przed zadrapaniami, ale również ze względu na fakt, że
podczas fotografowania zawsze dotyka się go czubkiem nosa. A jak to
wpływa na jego czystość chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć.
3.
Ergonomia, obsługa i funkcje przycisków
Przyciski rozmieszczone są intuicyjnie
i tutaj raczej nie ma żadnych powodów do narzekań. Obsługa
każdego z nich jest w dużej mierze kwestią przyzwyczajenia. Każdy
z górnych guzików posiada dwie funkcje, które reguluje się
odpowiednim pokrętłem. Oba pokrętła – na tylnej ściance i u
góry przy spuście migawki, odpowiadają za nastawy poszczególnych
funkcji i dość często się to myli, co może okazać się
kłopotliwe, kiedy szybko potrzebujemy wybrać jakąś nastawę.
Zwykle jednak pojawiam się na miejscu wcześniej, szukając kadru i
czekając na odpowiednie światło, więc ten problem nie jest dla
mnie aż tak istotny jak np. dla reporterów. Pozostałe przyciski
umieszczone są w dobrych miejscach, a ich obsługa nie sprawia
żadnych problemów podczas pracy w terenie.
U góry po lewej stronie znajduje się
pokrętło wyboru trybów. W dotychczasowej pracy używałem tylko
trybu manualnego (M) i Bulb (B). Nie uświadczymy tutaj żadnych
trybów tematycznych, które są dostępne w amatorskich
konstrukcjach. Dużą zaletą aparatu jest możliwość zapisywania
indywidualnych nastaw, gdzie można dostosowywać dowolnie wybrane
parametry. Dotychczas nie korzystałem z tej funkcji, ale zamierzam
to zrobić po najbliższych testach aparatu w plenerze. Potrzebuję
ustawienia z chłodną tonacją kolorów do zastosowania jej z
filtrem ND 3.0, który ma tendencję do przesadnego ocieplania barw.
Dzięki wprowadzeniu indywidualnej nastawy będę mógł jednym
ruchem pokrętła zastosować wszystkie dane potrzebne do długiego
naświetlania.
Nieporozumieniem i największą –
moim zdaniem, wadą tego modelu jest brak szybkiego powiększenia
zrobionego zdjęcia do maksymalnego rozmiaru. Jeśli chcę sprawdzić,
czy wykonane zdjęcie jest nieporuszone muszę nadusić przycisk z
lupą 15 razy, lub trzymać nieprzerwanie przez kilka sekund. To nie
tylko denerwujące i uciążliwe, ale również wyczerpujące moc
akumulatora.
Szkoda również, że nie można
powiększyć/usunąć zdjęcia bezpośrednio po jego pojawieniu się
na podglądzie tuż po wykonaniu zdjęcia. Można to zrobić dopiero
po naciśnięciu przycisku przeglądania zdjęć. Duże
niedopatrzenie ze strony Canona.
Zimą, kiedy mam na rękach rękawice
obsługa aparatu jest prawie bezproblemowa. Jedynie włącznik –
wciśnięty między ekranem LCD a pokrętłem nastaw jest dość
trudny do wyczucia. Można na to spojrzeć jednak również z innej
strony: dzięki takiemu umiejscowieniu szansa, że aparat włączy
się lub wyłączy przypadkiem, jest bardzo mała.
4.
Matryca
Canon zastosował w 5D Mark II sensor o
wymiarach pełnej klatki, czyli 36x24 mm. Pełna liczba pikseli
wynosi 22 miliony, z czego efektywne jest około 21,1 mln. Te liczby
już same z siebie gwarantują niezłą jakość.
Naprawdę miłym zaskoczeniem jest
praca aparatu na wysokich czułościach ISO. Jako osoba pracująca
dotąd na sprzęcie amatorskim jestem zachwycony nowymi
możliwościami. Do wartości ISO 1000 można wykonać zdjęcia z
prawie niezauważalnym spadkiem jakości. Szumy, zwłaszcza w
ciemnych partiach obrazu, zaczynają trochę doskwierać dopiero przy
czułościach wyższych niż 2000, ale aparat nawet wtedy uzyskuje
przyzwoite wyniki. Sensor pozwala na wybór czułości ISO 100-6400,
którą jednak można rozszerzyć o odpowiednik ISO 50 i ISO 12800
oraz ISO 25600. Przy tej ostatniej wartości zdjęcia są już bardzo
mocno zaszumione i ciemne partie obrazu stają się nieczytelne.
Dotąd jednak nie miałem potrzeby używać tak wysokich wartości
ISO. Oczywiście każdy szanujący się pejzażysta nie rozstaje się
ze statywem – choćby niewielkim, więc w plenerze najczęściej
stosuję najniższą czułość, ale w przypadku braku statywu
(zdarza się czasem) świetnie spisują się wyższe wartości.
Zdjęcia wykonane w jaskini i w ciemnym lesie przy czułości ISO
1000 dopiero po powiększeniu do maksymalnego rozmiaru pokazały
niewielką ilość szumu.
Aparat daje możliwość podglądu na
żywo fotografowanej sceny na ekranie LCD. Obecnie to już standard w
lustrzankach cyfrowych. Funkcja live view przydaje się podczas
fotografowania w nietypowych warunkach – np. ponad głowami tłumu.
Sam nie używam tej funkcji i nie przeceniałbym wartości tego
gadżetu, ale w niektórych sytuacjach może się przydać.
5.
Jakość zdjęć
Nie jestem podatny na marketingowy
bełkot producentów, więc nie ilość bajerów i wodotrysków robi
na mnie wrażenie, a jakość zdjęć. To dla mnie najważniejsze
kryterium oceny aparatu, więc chcę poświęcić temu zagadnieniu
trochę uwagi.
Aparat jest gotowy do fotografowania w
momencie przekręcenia włącznika na pozycję ON. Opóźnienie jest
niemal zerowe, co jest bardzo dużym plusem już na sam początek.
Autofocus działa dobrze, choć zdarza
mu się czasem błądzić, zwłaszcza przy gorszym świetle. Bywa, że
trzeba ustawiać ostrość dłuższą chwilę, co jest już sporą
wadą. Ostatecznie ustawiam ostrość ręcznie, co nie sprawia
wielkich problemów. Trzeba jednak pamiętać, że niektóre
parametry zależą od podpiętego do aparatu obiektywu, więc w
zależności od stosowanego szkła dane mogą być różne.
Generalnie autofocus gorzej sobie radzi przy ciemniejszych zoomach, a
dość dobrze przy jasnych stałkach. Używam obiektywów o właśnie
takich właściwościach i takie właśnie zachowanie udało mi się
zaobserwować.
Podczas fotografowania w maksymalnej
jakości i rozdzielczości zdjęcia są najwyższej próby. Zachwyca
zwłaszcza plastyka obrazu, ostrość, brak szumów ale także
odwzorowanie koloru, które można już ustawiać według własnej
potrzeby. Do wyboru jest kilka trybów tematycznych (standard,
portrety, krajobrazy, neutralny, dokładny, monochrom i ustawienia
użytkownika), które pozwalają dostosować parametry zgodnie z
fotografowanym obiektem i własnym zamysłem artystycznym. Osobiście
ustawiłem lekkie wyostrzanie i ociepliłem barwy, bo mam wrażenie,
że aparat czasem zbyt mocno barwi zdjęcia na niebiesko. Każdy z
parametrów można zmienić według własnego uznania. Warto
dokładniej się z tymi ustawieniami zapoznać, ponieważ efekt na
ekranie nie odwzorowuje dokładnie tego, co potem widać we własnym
komputerze.
EOS Mark II jest wyposażony we
wszystkie możliwe tryby balansu bieli. Nie mam większych zastrzeżeń
do poszczególnych punktów, choć w przypadku balansu ustawionego na
światło słoneczne Canon zaniebieszcza barwy. Szczególnie warto
pochwalić balans bieli automatyczny, który dobrze sprawdza się w
warunkach o skomplikowanym oświetleniu.
Optyka: Jakość zdjęć zależy
oczywiście w podobnej mierze od matrycy i funkcji aparatu, co od
optyki. Nie bez powodu mówi się, że obiektyw jest sercem aparatu.
Metalowe mocowanie MF jest kompatybilne z całą gamą obiektywów
Canon, które przeznaczone są dla matryc o wymiarach pełnej klatki.
Do fotografowania krajobrazów szczególnie warte uwagi są
szerokokątne obiektywy z serii L (popularne eLki) takie jak: Canon
EF 17-40 mm f/4.0L USM czy Canon EF 16-35 mm f/2.8L II USM. Tutaj
jednak wybór zależy już wyłącznie od fotografującego – jego
wymagań, upodobań i zasobności portfela.
W myśl zasady, że mając dobry aparat
trzeba posiadać dobre obiektywy zdecydowałem się na ten pierwszy
model. Nie bez znaczenia był również fakt, że obiektyw jest
uszczelniany i posiada wewnętrzne ogniskowanie, dzięki czemu nie
zasysa do wnętrza nieczystości. Używany przeze mnie wcześniej
Tamron niestety nie był od tych wad wolny. Korzystam również ze
starszego szkła stałoogniskowego - Canona EF 135mm f/2 L USM, które
odziedziczyłem po dziadku fotografie. Obiektyw, choć wyprodukowany
jeszcze w erze przedcyfrowej, świetnie sprawdza się z body EOSa
Mark II. Używam go do wykonywanych rzadko portretów i zbliżeń.
Obydwa obiektywy świetnie rysują i nie mam do ich pracy żadnych
zastrzeżeń. Jedyną niedogodnością jest brak stabilizacji –
zwłaszcza w sto trzydziestce piątce. Wykonanie ostrego zdjęcia z
ręki wymaga czasem wysiłku. Wszystkie ze zdjęć zamieszczonych u
dołu strony zostały wykonane tymi dwoma szkłami.
Podsumowując: plastyka i jakość
odwzorowania obrazów w tym aparacie stoi na bardzo wysokim poziomie
i za to aparat zbiera największe pochwały.
6.
Filmowanie
Kręcenie filmów w jakości HD o
rozdzielczości 1920 x 1080 z prędkością 30 kl/s, to jeden z
głównych kierunków marketingowych firmy Canon dla tego aparatu.
Opcja filmowania jest przydatna zwłaszcza dla osób, które chcą
mieć aparat i kamerę w jednym. Jakość filmu jest bardzo dobra, a
możliwość podłączenia zewnętrznego mikrofonu nie tylko wydatnie
podnosi jakość dźwięku, ale także eliminuje zbędne hałasy
wynikające z obsługi samego aparatu. Jak dotąd nie miałem okazji
bliżej zapoznać się z funkcją filmowania – jedynie krótkie
sentencje. Włączanie opcji filmowania jest dość uciążliwe, bo
trzeba wchodzić dość głęboko w menu. Chyba lepiej gdyby opcja
filmowania pojawiła się na pokrętle, bądź uruchamiał ją osobny
przycisk. Zwłaszcza, że jest to funkcja, którą tak bardzo chwali
się Canon.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że
jeden z odcinków znanego amerykańskiego serialu Dr. House został w
całości nakręcony Canonem EOS 5D Mark II. Reżyser Greg Yaitanes
podkreślił, że praca była komfortowa, a sam sprzęt świetnie
sprawdzał się w ciasnych pomieszczeniach.
7.
Połączenie z komputerem i oprogramowanie
Wraz z aparatem producent dostarcza
bogate oprogramowanie Canon Utility, które ułatwia pracę -
przynajmniej teoretycznie. Aparat można połączyć z komputerem
dołączonym kablem USB. Program uruchamia się w momencie wczytania
urządzenia. Obsługa programów nie jest bardzo skomplikowana, ale
ich niezbyt rozbudowane funkcje raczej nie zachęcą zaawansowanych
użytkowników do skorzystania z propozycji Canona. Osobiście
korzystam z oprogramowania wyłącznie do zgrywania z aparatu plików
RAW. Pozostałą obróbkę zdjęcia wykonuję w programach
niezależnych producentów, dających mi pełną kontrolę nad
efektami, które chcę uzyskać.
8.
Podsumowanie
Canon EOS 5D Mark II jest sprzętem z
wysokiej półki i widać to nie tylko po jakości wykonanych
fotografii, ale także po ilości rozmaitych funkcji, które ten
sprzęt posiada. Jest tego naprawdę bardzo dużo, toteż ogarnięcie
wszystkiego zajmie mi jeszcze dłuższy czas. Dzięki jasnej
instrukcji nie ma z tym problemów i można w pełni oddać się
pasji fotografowania. Zakup tego sprzętu ponownie dał mi radość z
eksperymentowania.
Jak wiadomo, jednym z głównych
kryteriów wyboru aparatu jest cena. Tutaj także należy pochwalić
Canona. Stosunek jakości do ceny to jedna z głównych zalet tej
konstrukcji. Produkty konkurencji o zbliżonych parametrach są w
cenie zdecydowanie mniej korzystne.
Największą wartością aparatu są
oczywiście świetne jakościowo zdjęcia. Pozostałe cechy tylko
podkreślają klasę tego modelu Canona. Dla pejzażysty istotny jest
przede wszystkim uszczelniany korpus, który zapewnia bezpieczeństwo
pracy w wilgoci i trudnych warunkach atmosferycznych, więc mogę
mieć pewność, że do delikatnego wnętrza aparatu nie dostanie się
wilgoć.
Główne wady aparatu to słabsze
wykonanie plastikowych klapek na baterię i kartę CF oraz brak
możliwości szybkiego podglądu zdjęcia w pełnym rozmiarze.
Mimo drobnych niedogodności bez
wahania mogę stwierdzić, że ten aparat jest jednym z najlepszych
wyborów dla fotografii krajobrazowej. Zaufało mu nie tylko szerokie
grono zawodowców, ale także tysiące wymagających amatorów na
całym świecie, w tym właśnie ja. Najlepszą rekomendacją będzie
chyba fakt, że gdybym ponownie miał stanąć przed zakupem sprzętu
fotograficznego tej klasy, znów zdecydował bym się na EOSa Mark
II.
Zdjęcia, które wykonałem aparatem Canon EOS 5D Mark II:
Karkonosze, Wang, styczeń 2013 |
Pieniny, Trzy Korony, luty 2013; |
Karkonosze, Śnieżka, marzec 2013 |
Rumunia, maj 2013 ISO 500; |
Karkonosze, luty 2013; |
Karkonosze, Śnieżne Kotły, luty 2013; |
Karkonosze, Szrenica, luty 2013; |
Karkonosze, Spalona Strażnica, styczeń 2013; |
Rumunia, Apuseni, Maj 2013; |
Karkonosze, Szrenica, luty 2013 |
Ukraina, Czarnohora, kwiecień 2013; |
Karkonosze, Szrenica, luty 2013 |
Karkonosze, luty 2013 |
Karkonosze, Szrenica, luty 2013 |
Pieniny, Trzy Korony, luty 2013; |
Tatry, luty 2013; |
Karkonosze, styczeń 2013; |
Pieniny, luty 2013; |
Karkonosze, Kukułcze Skały, styczeń 2013; |
Zdjęcia robi fajne
OdpowiedzUsuńMiałam Canon ale innej marki.
OdpowiedzUsuńLubię tą markę.