Aiguilles d'Arves, Alps

Aiguilles d'Arves, Alps
Copyright: Karol Nienartowicz

wtorek, 7 maja 2013

Recenzja aparatu Canon EOS 5D Mark II


Każdy kto dużo fotografuje w plenerze doświadczył trudnych warunków pogodowych, które narażają delikatne cyfrowe sprzęty na niebezpieczeństwo awarii. Nie jest tajemnicą, że najciekawsze fotografie pejzażowe powstają w zmiennej aurze: wilgoci, mgle, kurzu, w gęstym śniegu. Efekty pracy w takich warunkach zauważyłem już po kilku miesiącach używania aparatu – otarcia, zabrudzona matryca, paprochy w wizjerze i optyce. Dotychczas fotografowałem amatorską lustrzanką Sony Alpha a100 z obiektywem Tamron SP AF 17-50 mm f/2.8 XR Di II VC. Ten zestaw towarzyszył mi przez okres 6 lat, kiedy doskonaliłem warsztat i dojrzewałem do przesiadki na aparat z wyższej półki, który wyeliminuje niedoskonałości techniki z moich zdjęć i pozwoli na jeszcze lepsze efekty. Myśląc perspektywicznie postanowiłem zainteresować się sprzętem przygotowanym specjalnie do pracy pejzażysty.
Canon EOS 5D Mark II to konstrukcja, która obrosła już legendą właśnie wśród fotografów pejzażystów. Następca modelu 5D cieszy się oczywiście powszechnym uznaniem, ale największą estymą obdarzają go chyba właśnie fotografowie plenerowi. Dzięki swoim parametrom technicznym i konstrukcji aparat świetnie sprawdza się w ekstremalnych warunkach, a jego wykonanie gwarantuje komfort pracy przez lata. Zaufali tej konstrukcji zawodowcy organizujący wyprawy fotograficzne do Patagonii, Toskanii czy na Islandię tacy jak: Xavier Jamonet, Vincent Favre i Alexandre Deschaumes. Zaufałem także i ja.


Tekst podzieliłem na osiem części, gdzie omówione zostaną poszczególne cechy sprzętu i doświadczenia związane z jego półroczną eksploatacją. W związku z tym, że aparat został zakupiony pod koniec 2012 roku, zdjęcia nim wykonane przedstawiają przeważnie krajobraz zimowy.

1. Specyfikacja

Wśród głównych zalet aparatu producent podkreśla przede wszystkim:
  •     Pełnoklatkową matrycę CMOS o rozdzielczości 21,1 megapiksela
  •     Zakres ISO do 25 600
  •     Możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD (1080, 30 kl./s)
  •     Ekran LCD o przekątnej 3,0” i rozdzielczości VGA z podglądem Live View
  •     Prędkość do 3,9 kl./s w formacie JPEG aż do zapełnienia karty
  •     9-punktowy system AF (z 6 wspomagającymi punktami AF)
  •     Kompatybilność z cała gamą wysokiej klasy obiektywów Canon
  •     Jasny wizjer pokrywający 98 % fotografowanej sceny
2. Pierwsze wrażenie, czyli wygląd, waga i jakość wykonania

Wziąłem w dłoń gustownie zaprojektowane, ciężkie pudełko. Wewnątrz znajduje się wszystko co powinno – instrukcja w kilku językach, kable, akumulator oraz sam aparat, zawinięty w miękką gąbkę. Opakowanie jest twarde i nie ma szans na przypadkowe uszkodzenie sprzętu.
Już na pierwszy rzut oka aparat wygląda bardzo solidnie. Body wykonano ze stopu magnezu o matowej fakturze, który uzupełniony jest plastikowymi elementami na ściance bocznej i u podstawy. Grip i tylna ścianka aparatu oklejone są antypoślizgową gumą, która dobrze spełnia swoją funkcję. Porowaty materiał dość łatwo się brudzi, ale nie ma problemu z jego czyszczeniem. Jeżeli pojawiają się jakieś zabrudzenia – wszystko schodzi po przetarciu wacikiem ze spirytusem.

Plastikowe pokrywy przy komorze karty CF i przy komorze baterii uszczelniane są miękkimi gąbkopodobnymi uszczelkami, które wyglądają bardzo słabo i chyba lepiej, gdyby producent zastąpił je gumą. Po kilku miesiącach użytkowania aparatu dostało się tam kilka paprochów, ale tragedii nie ma. Gorzej sprawa może wyglądać kiedy wślizgnie się tam woda, ale jak dotąd nie zdarzyło się to. Same pokrywy chodzą luźno (chyba nawet zbyt luźno – tu Canon również mógł się bardziej postarać), ale jednocześnie wyglądają na dobrze spasowane z resztą obudowy.

Aparat jest duży i ciężki (samo body waży 810 g), dzięki czemu dobrze trzyma się go w dłoniach. Mając w rękach ciężki aparat czuję się pewnie. Waga jest wyraźnie odczuwalna, kiedy cały sprzęt noszę na plecach przez wiele kilometrów. Fotografuję prawie wyłącznie w górach, gdzie każdy kilogram ma znaczenie. Kiedy dodam do Canona zamienne obiektywy, stabilny statyw i akcesoria niezbędne w plenerze mój bagaż waży ponad 7 kg. Duża waga zbytnio mi nie przeszkadza, bo wiadomo, że ciężar wpływa także na stabilność aparatu kiedy jest przymocowany do statywu. Dzięki temu naświetlanie długich ekspozycji nie sprawia żadnych problemów, a zdjęcia są ostre i wyraziste.
Wygląd aparatu sprawia świetne wrażenie i bardzo mi odpowiada. Cała konstrukcja jest elegancka, a dominujący czarny kolor dodaje należytej powagi. Niewielka ilość jasnych elementów, wśród których wyraźniej wybija się tylko napis Canon, ma na to decydujący wpływ.

Zupełnie niezrozumiałym niedociągnięciem jest brak zaślepki na mocowanie lampy Speedlite, które bardzo łatwo się brudzi. Niestety ten drobny element trzeba dokupić osobno. Z zewnętrznej lampy korzystam sporadycznie (wyłącznie we wnętrzach, gdzie nie ma warunków rozstawienia statywu), więc gorąca stopka jest prawie zawsze pusta, i niestety brudna...

Duży ekran LCD o przekątnej 3 cali i jakości VGA zapewnia wysoki komfort pracy. Dodatkowo na górnej ścianie aparatu znajduje się monochromatyczny wyświetlacz służący do wyświetlania informacji o parametrach ekspozycji i ustawieniach aparatu, co w sprzęcie tej klasy jest standardem. O działaniu wyświetlaczy można wypowiadać się tylko w pozytywach. Oczywiście na ekran LCD dobrze dokupić folię ochronną, nie tylko w celu ochrony przed zadrapaniami, ale również ze względu na fakt, że podczas fotografowania zawsze dotyka się go czubkiem nosa. A jak to wpływa na jego czystość chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć.

3. Ergonomia, obsługa i funkcje przycisków

Przyciski rozmieszczone są intuicyjnie i tutaj raczej nie ma żadnych powodów do narzekań. Obsługa każdego z nich jest w dużej mierze kwestią przyzwyczajenia. Każdy z górnych guzików posiada dwie funkcje, które reguluje się odpowiednim pokrętłem. Oba pokrętła – na tylnej ściance i u góry przy spuście migawki, odpowiadają za nastawy poszczególnych funkcji i dość często się to myli, co może okazać się kłopotliwe, kiedy szybko potrzebujemy wybrać jakąś nastawę. Zwykle jednak pojawiam się na miejscu wcześniej, szukając kadru i czekając na odpowiednie światło, więc ten problem nie jest dla mnie aż tak istotny jak np. dla reporterów. Pozostałe przyciski umieszczone są w dobrych miejscach, a ich obsługa nie sprawia żadnych problemów podczas pracy w terenie.

U góry po lewej stronie znajduje się pokrętło wyboru trybów. W dotychczasowej pracy używałem tylko trybu manualnego (M) i Bulb (B). Nie uświadczymy tutaj żadnych trybów tematycznych, które są dostępne w amatorskich konstrukcjach. Dużą zaletą aparatu jest możliwość zapisywania indywidualnych nastaw, gdzie można dostosowywać dowolnie wybrane parametry. Dotychczas nie korzystałem z tej funkcji, ale zamierzam to zrobić po najbliższych testach aparatu w plenerze. Potrzebuję ustawienia z chłodną tonacją kolorów do zastosowania jej z filtrem ND 3.0, który ma tendencję do przesadnego ocieplania barw. Dzięki wprowadzeniu indywidualnej nastawy będę mógł jednym ruchem pokrętła zastosować wszystkie dane potrzebne do długiego naświetlania.

Nieporozumieniem i największą – moim zdaniem, wadą tego modelu jest brak szybkiego powiększenia zrobionego zdjęcia do maksymalnego rozmiaru. Jeśli chcę sprawdzić, czy wykonane zdjęcie jest nieporuszone muszę nadusić przycisk z lupą 15 razy, lub trzymać nieprzerwanie przez kilka sekund. To nie tylko denerwujące i uciążliwe, ale również wyczerpujące moc akumulatora.
Szkoda również, że nie można powiększyć/usunąć zdjęcia bezpośrednio po jego pojawieniu się na podglądzie tuż po wykonaniu zdjęcia. Można to zrobić dopiero po naciśnięciu przycisku przeglądania zdjęć. Duże niedopatrzenie ze strony Canona.

Zimą, kiedy mam na rękach rękawice obsługa aparatu jest prawie bezproblemowa. Jedynie włącznik – wciśnięty między ekranem LCD a pokrętłem nastaw jest dość trudny do wyczucia. Można na to spojrzeć jednak również z innej strony: dzięki takiemu umiejscowieniu szansa, że aparat włączy się lub wyłączy przypadkiem, jest bardzo mała.

4. Matryca

Canon zastosował w 5D Mark II sensor o wymiarach pełnej klatki, czyli 36x24 mm. Pełna liczba pikseli wynosi 22 miliony, z czego efektywne jest około 21,1 mln. Te liczby już same z siebie gwarantują niezłą jakość.

Naprawdę miłym zaskoczeniem jest praca aparatu na wysokich czułościach ISO. Jako osoba pracująca dotąd na sprzęcie amatorskim jestem zachwycony nowymi możliwościami. Do wartości ISO 1000 można wykonać zdjęcia z prawie niezauważalnym spadkiem jakości. Szumy, zwłaszcza w ciemnych partiach obrazu, zaczynają trochę doskwierać dopiero przy czułościach wyższych niż 2000, ale aparat nawet wtedy uzyskuje przyzwoite wyniki. Sensor pozwala na wybór czułości ISO 100-6400, którą jednak można rozszerzyć o odpowiednik ISO 50 i ISO 12800 oraz ISO 25600. Przy tej ostatniej wartości zdjęcia są już bardzo mocno zaszumione i ciemne partie obrazu stają się nieczytelne. Dotąd jednak nie miałem potrzeby używać tak wysokich wartości ISO. Oczywiście każdy szanujący się pejzażysta nie rozstaje się ze statywem – choćby niewielkim, więc w plenerze najczęściej stosuję najniższą czułość, ale w przypadku braku statywu (zdarza się czasem) świetnie spisują się wyższe wartości. Zdjęcia wykonane w jaskini i w ciemnym lesie przy czułości ISO 1000 dopiero po powiększeniu do maksymalnego rozmiaru pokazały niewielką ilość szumu.

Aparat daje możliwość podglądu na żywo fotografowanej sceny na ekranie LCD. Obecnie to już standard w lustrzankach cyfrowych. Funkcja live view przydaje się podczas fotografowania w nietypowych warunkach – np. ponad głowami tłumu. Sam nie używam tej funkcji i nie przeceniałbym wartości tego gadżetu, ale w niektórych sytuacjach może się przydać.

5. Jakość zdjęć

Nie jestem podatny na marketingowy bełkot producentów, więc nie ilość bajerów i wodotrysków robi na mnie wrażenie, a jakość zdjęć. To dla mnie najważniejsze kryterium oceny aparatu, więc chcę poświęcić temu zagadnieniu trochę uwagi.
Aparat jest gotowy do fotografowania w momencie przekręcenia włącznika na pozycję ON. Opóźnienie jest niemal zerowe, co jest bardzo dużym plusem już na sam początek.

Autofocus działa dobrze, choć zdarza mu się czasem błądzić, zwłaszcza przy gorszym świetle. Bywa, że trzeba ustawiać ostrość dłuższą chwilę, co jest już sporą wadą. Ostatecznie ustawiam ostrość ręcznie, co nie sprawia wielkich problemów. Trzeba jednak pamiętać, że niektóre parametry zależą od podpiętego do aparatu obiektywu, więc w zależności od stosowanego szkła dane mogą być różne. Generalnie autofocus gorzej sobie radzi przy ciemniejszych zoomach, a dość dobrze przy jasnych stałkach. Używam obiektywów o właśnie takich właściwościach i takie właśnie zachowanie udało mi się zaobserwować.

Podczas fotografowania w maksymalnej jakości i rozdzielczości zdjęcia są najwyższej próby. Zachwyca zwłaszcza plastyka obrazu, ostrość, brak szumów ale także odwzorowanie koloru, które można już ustawiać według własnej potrzeby. Do wyboru jest kilka trybów tematycznych (standard, portrety, krajobrazy, neutralny, dokładny, monochrom i ustawienia użytkownika), które pozwalają dostosować parametry zgodnie z fotografowanym obiektem i własnym zamysłem artystycznym. Osobiście ustawiłem lekkie wyostrzanie i ociepliłem barwy, bo mam wrażenie, że aparat czasem zbyt mocno barwi zdjęcia na niebiesko. Każdy z parametrów można zmienić według własnego uznania. Warto dokładniej się z tymi ustawieniami zapoznać, ponieważ efekt na ekranie nie odwzorowuje dokładnie tego, co potem widać we własnym komputerze.
EOS Mark II jest wyposażony we wszystkie możliwe tryby balansu bieli. Nie mam większych zastrzeżeń do poszczególnych punktów, choć w przypadku balansu ustawionego na światło słoneczne Canon zaniebieszcza barwy. Szczególnie warto pochwalić balans bieli automatyczny, który dobrze sprawdza się w warunkach o skomplikowanym oświetleniu.

Optyka: Jakość zdjęć zależy oczywiście w podobnej mierze od matrycy i funkcji aparatu, co od optyki. Nie bez powodu mówi się, że obiektyw jest sercem aparatu. Metalowe mocowanie MF jest kompatybilne z całą gamą obiektywów Canon, które przeznaczone są dla matryc o wymiarach pełnej klatki. Do fotografowania krajobrazów szczególnie warte uwagi są szerokokątne obiektywy z serii L (popularne eLki) takie jak: Canon EF 17-40 mm f/4.0L USM czy Canon EF 16-35 mm f/2.8L II USM. Tutaj jednak wybór zależy już wyłącznie od fotografującego – jego wymagań, upodobań i zasobności portfela.
W myśl zasady, że mając dobry aparat trzeba posiadać dobre obiektywy zdecydowałem się na ten pierwszy model. Nie bez znaczenia był również fakt, że obiektyw jest uszczelniany i posiada wewnętrzne ogniskowanie, dzięki czemu nie zasysa do wnętrza nieczystości. Używany przeze mnie wcześniej Tamron niestety nie był od tych wad wolny. Korzystam również ze starszego szkła stałoogniskowego - Canona EF 135mm f/2 L USM, które odziedziczyłem po dziadku fotografie. Obiektyw, choć wyprodukowany jeszcze w erze przedcyfrowej, świetnie sprawdza się z body EOSa Mark II. Używam go do wykonywanych rzadko portretów i zbliżeń. Obydwa obiektywy świetnie rysują i nie mam do ich pracy żadnych zastrzeżeń. Jedyną niedogodnością jest brak stabilizacji – zwłaszcza w sto trzydziestce piątce. Wykonanie ostrego zdjęcia z ręki wymaga czasem wysiłku. Wszystkie ze zdjęć zamieszczonych u dołu strony zostały wykonane tymi dwoma szkłami.

Podsumowując: plastyka i jakość odwzorowania obrazów w tym aparacie stoi na bardzo wysokim poziomie i za to aparat zbiera największe pochwały.

6. Filmowanie

Kręcenie filmów w jakości HD o rozdzielczości 1920 x 1080 z prędkością 30 kl/s, to jeden z głównych kierunków marketingowych firmy Canon dla tego aparatu. Opcja filmowania jest przydatna zwłaszcza dla osób, które chcą mieć aparat i kamerę w jednym. Jakość filmu jest bardzo dobra, a możliwość podłączenia zewnętrznego mikrofonu nie tylko wydatnie podnosi jakość dźwięku, ale także eliminuje zbędne hałasy wynikające z obsługi samego aparatu. Jak dotąd nie miałem okazji bliżej zapoznać się z funkcją filmowania – jedynie krótkie sentencje. Włączanie opcji filmowania jest dość uciążliwe, bo trzeba wchodzić dość głęboko w menu. Chyba lepiej gdyby opcja filmowania pojawiła się na pokrętle, bądź uruchamiał ją osobny przycisk. Zwłaszcza, że jest to funkcja, którą tak bardzo chwali się Canon.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że jeden z odcinków znanego amerykańskiego serialu Dr. House został w całości nakręcony Canonem EOS 5D Mark II. Reżyser Greg Yaitanes podkreślił, że praca była komfortowa, a sam sprzęt świetnie sprawdzał się w ciasnych pomieszczeniach. 

7. Połączenie z komputerem i oprogramowanie

Wraz z aparatem producent dostarcza bogate oprogramowanie Canon Utility, które ułatwia pracę - przynajmniej teoretycznie. Aparat można połączyć z komputerem dołączonym kablem USB. Program uruchamia się w momencie wczytania urządzenia. Obsługa programów nie jest bardzo skomplikowana, ale ich niezbyt rozbudowane funkcje raczej nie zachęcą zaawansowanych użytkowników do skorzystania z propozycji Canona. Osobiście korzystam z oprogramowania wyłącznie do zgrywania z aparatu plików RAW. Pozostałą obróbkę zdjęcia wykonuję w programach niezależnych producentów, dających mi pełną kontrolę nad efektami, które chcę uzyskać.

8. Podsumowanie

Canon EOS 5D Mark II jest sprzętem z wysokiej półki i widać to nie tylko po jakości wykonanych fotografii, ale także po ilości rozmaitych funkcji, które ten sprzęt posiada. Jest tego naprawdę bardzo dużo, toteż ogarnięcie wszystkiego zajmie mi jeszcze dłuższy czas. Dzięki jasnej instrukcji nie ma z tym problemów i można w pełni oddać się pasji fotografowania. Zakup tego sprzętu ponownie dał mi radość z eksperymentowania.

Jak wiadomo, jednym z głównych kryteriów wyboru aparatu jest cena. Tutaj także należy pochwalić Canona. Stosunek jakości do ceny to jedna z głównych zalet tej konstrukcji. Produkty konkurencji o zbliżonych parametrach są w cenie zdecydowanie mniej korzystne.
Największą wartością aparatu są oczywiście świetne jakościowo zdjęcia. Pozostałe cechy tylko podkreślają klasę tego modelu Canona. Dla pejzażysty istotny jest przede wszystkim uszczelniany korpus, który zapewnia bezpieczeństwo pracy w wilgoci i trudnych warunkach atmosferycznych, więc mogę mieć pewność, że do delikatnego wnętrza aparatu nie dostanie się wilgoć.
Główne wady aparatu to słabsze wykonanie plastikowych klapek na baterię i kartę CF oraz brak możliwości szybkiego podglądu zdjęcia w pełnym rozmiarze.

Mimo drobnych niedogodności bez wahania mogę stwierdzić, że ten aparat jest jednym z najlepszych wyborów dla fotografii krajobrazowej. Zaufało mu nie tylko szerokie grono zawodowców, ale także tysiące wymagających amatorów na całym świecie, w tym właśnie ja. Najlepszą rekomendacją będzie chyba fakt, że gdybym ponownie miał stanąć przed zakupem sprzętu fotograficznego tej klasy, znów zdecydował bym się na EOSa Mark II.


Zdjęcia, które wykonałem aparatem Canon EOS 5D Mark II:

Karkonosze, Wang, styczeń 2013

Pieniny, Trzy Korony, luty 2013;
Karkonosze, Śnieżka, marzec 2013

Rumunia, maj 2013 ISO 500;

Karkonosze, luty 2013;
Karkonosze, Śnieżne Kotły, luty 2013;
Karkonosze, Szrenica, luty 2013;

Karkonosze, Spalona Strażnica, styczeń 2013;
Rumunia, Apuseni, Maj 2013;


Karkonosze, Szrenica, luty 2013
Ukraina, Czarnohora, kwiecień 2013;

Karkonosze, Szrenica, luty 2013

Karkonosze, luty 2013



Karkonosze, Szrenica, luty 2013


Pieniny, Trzy Korony, luty 2013;

Tatry, luty 2013;
Karkonosze, styczeń 2013;

Pieniny, luty 2013;

Karkonosze, Kukułcze Skały, styczeń 2013;

2 komentarze:

Skomentuj - zostaw ślad po swojej obecności. Dziękuję.

Zobacz także